Pierwsze ćwiczenia

Pierwsze zajęcia miałam pod kątem badań i wytrzymałości mojego serca. Bieżnia i bieżnia. Krótka rozmowa z trenerem. Wróciłam do domu późno i poszłam spać jak dziecko. Drugie zajęcia to bieżnia przez godzinę i rozgrzewka. Wróciłam do domu padnięta, ale szczęśliwa, że w końcu pojawiła się realna szansa na to, że zmienię swój wygląd i bardziej go pokocham. Długa droga przede mną. Czasami spotykałam się ze stwierdzeniami, że słuchawek raczej mieć nie będę. Fakt, na pierwszych nie miałam, a na kolejnych już tak. Co nasuwa mi się po ćwiczeniach? O wiele więcej dasz z siebie niż na wychowaniu fizycznym lub w domu. Przynajmniej ja tak mam, jeśli obserwuje mnie trener to muszę dać z siebie minimum 150%, żeby mieć fajne efekty i być po prostu zadowolonym. Co do rzeczy, które zabrałam na siłownię, to muszę "dopowiedzieć" kilka rzeczy. W mojej torbie cały czas mam bieliznę na zmianę i teraz dorzucę jeszcze bluzę i bieliznę. Czasami wypadnie mi tak, że po prostu po treningu muszę jeszcze gdzieś iść i coś załatwić. Kłódka, to kolejna ważna rzecz, ja kupiłam swoją za 12 zł, taką małą. Kolejne zajęcia, wydawałoby się, że będzie okey i nic nie poczuję. Myliłam się i to bardzo. Mięśnie "paliły", ale wiem, że to daje efekty. Poleciało już 2 kg. Nie mam jeszcze planu dietetycznego, ale sama staram się jeść zdrowo, ponieważ wcześniej uczyłam się tego w Herbalife. Z każdym kolejnym razem przestaję zwracać uwagę na otaczających mnie ludzi. Kiedy jestem na bieżni to włączam sobie muzykę, albo oglądam filmiki na YouTube. Czas leci na prawdę szybko, a pod koniec czuję, że te włókna mięśniowe zaczynają pracować. Każdy z nas jest inny i ja opisuję swoje początki i swoje "efekty". Nie kierujcie się tym w 100%, ponieważ każdy trener inaczej zacznie z Tobą ćwiczenia. Bardzo dużo zależy również od atmosfery, która Cię otacza - dosłownie. Rodzina, znajomi, przyjaciele. Niektórzy Ci powiedzą, że przepłacasz, możesz iść na rower i osiągniesz to samo. Masz w tedy opiekę i masz pewność, że zrobisz to zdrowo i tak jak powinno być? Ja się dowiedziałam, że już jestem bardzo blisko osiągnięcia anemii i nadczynności tarczycy (jestem obciążona genetycznie). Wiele rzeczy robiłam nie tak, ale w dobrym momencie trafiłam na wspaniałych ludzi, którzy potrafili nakreślić mi ten kierunek. Póki są wakacje, to na siłowni pojawiam się często. Kiedy nie mam treningu personalnego to i tak tam jestem. Mój terner bardzo często wtedy poprawia mnie w ćwiczeniach.
W następnym poście:
Kilka słów o makijażu

1 komentarz:

  1. Ja sama jestem dla siebie trenerem i sama ustalam swoją dietę, ale jestem tego zdania, że na początku trzeba jednak zasięgnąć rady specjalistów :)

    OdpowiedzUsuń